Drodzy Czytelnicy,

Mijają kolejne tygodnie koszmaru wojennego w Ukrainie i dramatu milionów ludzi, głównie kobiet i dzieci, które zostały zmuszone do opuszczenia swojego kraju. Poświęcamy tej sytuacji znaczącą część kwietniowego numeru „Strażaka”.

Związek OSP RP podejmuje działania na różnych płaszczyznach. Przyjmuje uchodźców w swoich ośrodkach szkoleniowych, zapewniając im noclegi i wyżywienie, organizuje i koordynuje zagraniczne transporty ze sprzętem, wyposażeniem i środkami medycznymi dla ukraińskich strażaków walczących z ogniem i wojennymi zniszczeniami, utrzymuje kontakt z kierownictwem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych DSNS w celu właściwego rozpoznania potrzeb naszych przyjaciół zza wschodniej granicy str. 12‒14 oraz 15 i 21.

W pomoc Ukrainie, humanitarną i sprzętową, bardzo zaangażowane są ochotnicze straże pożarne w całej Polsce. Szeroko prezentujemy ich ogromną aktywność str. 36‒39.

Rozmaite działania strażacy ochotnicy podejmują również indywidualnie. Na naszych łamach relacjonujemy operację wywozu z Ukrainy strażackich rodzin przeprowadzoną w 13. dniu wojny przez polskich strażaków str. 32‒34.

Kampania sprawozdawczo-wyborcza przed XV Zjazdem Krajowym Związku OSP RP weszła w fazę końcową. Rozpoczęły się zjazdy wojewódzkie. Jako pierwsze władze OW ZOSP RP na kadencję 2022‒2027 wybrało województwo podkarpackie str. 8‒10.

Organizacje pozarządowe niosące pomoc Ukrainie mogą starać się o środki na pokrycie wydatków związanych z koordynacją wolontariuszy pomagających uchodźcom lub koordynacją pomocy naszym wschodnim sąsiadom. O szczegółach informujemy na str. 48‒49.

Życzę przyjemnej lektury

Dorota Pardecka

Strażackie drzewa

Wiosna! To doskonały moment, by ochotnicze straże pożarne oraz młodzieżowe i dziecięce drużyny pożarnicze, które jeszcze tego nie zrobiły, włączyły się do akcji #100drzewNa100lat. Zachęcamy, aby każda OSP, MDP i DDP posadziła na swoim terenie po 100 drzew. Jest jeszcze czas!

Przypomnijmy, że inicjatywa #100drzewNa100lat służy trzem bardzo istotnym celom. Po pierwsze to najbardziej pożyteczny sposób uczczenia 100-lecia połączenia się w 1921 roku ruchu strażackiego, rozproszonego w trzech zaborach, w jeden ogólnopolski Główny Związek Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej, której kontynuatorem jest Związek OSP RP. Po drugie drzewa służą oczyszczaniu powietrza z dwutlenku węgla i innych szkodliwych toksyn, zatrzymują wodę w glebie i pomagają spowolnić negatywne skutki zmiany klimatu. Są więc dla nas ratunkiem, a ratowanie to podstawowa misja strażaków. Po trzecie wreszcie, sadzenie drzew pokazuje, że ochotnicze straże pożarne świadomie patrzą w przyszłość, podejmując działania korzystne nie tylko dla obecnych, ale i przyszłych pokoleń. Świętujemy 100-lecie działania polskich OSP pod jednym wspólnym związkowym sztandarem i to jest rocznica absolutnie wyjątkowa. Kolejna tak ważna nastąpi dopiero za 100 lat! Dlatego warto, by wszyscy, którzy są świadkami, a mogą być uczestnikami tego unikalnego historycznego wydarzenia, mieli swoją pamiątkę i pozostawili ją innym. A nie będzie lepszej pamiątki niż skwer, park czy kawałek lasu zasadzonego strażackimi rękami z udziałem zaproszonych mieszkańców i zdjęcia, filmiki oraz wpisy dokumentujące to przedsięwzięcie w kronikach naszych OSP.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Projekt UKRAINA

Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP organizuje międzynarodową społeczność strażacką do pomocy Ukrainie. Chodzi nie tylko o skoordynowane działania doraźne w trakcie wojennego dramatu toczącego się za naszą wschodnią granicą, ale także późniejsze, gdy już nastąpi czas odbudowy.

Związek OSP RP pracuje nad szeroką pomocą systemową, która obecnie pozwala skutecznie przekazywać służbom w Ukrainie niezbędne środki oraz sprzęt ratowniczy, ale też pomoże naszym sąsiadom w odbudowie po wojennej tragedii. Na szerszą skalę planowana jest po wojnie pomoc w tworzeniu na terenie Ukrainy ochotniczego pożarnictwa – takie projekty nasz Związek realizował już w latach poprzedzających atak Rosji (pisaliśmy o nich m.in. w „Strażaku” nr 4/2022).

Od pierwszych dni rosyjskiej agresji prezes Zarządu Głównego Związku OSP RP Waldemar Pawlak jest w stałym kontakcie z kierownictwem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Bardzo szybko też podjęta została współpraca z organizacjami strażackimi w krajach zachodnich. Związek koordynuje pomoc przekazywaną ukraińskim strażakom i wspierającą nasze działania humanitarne w Polsce związane z przyjęciem uchodźców.

W marcu liczne uzgodnienia dotyczące szerokiej współpracy znalazły podsumowanie w memorandum podpisanym pomiędzy Związkiem Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej i Państwową Służbą Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. W tym samym miesiącu prezes Waldemar Pawlak skierował, za pośrednictwem CTIF (Międzynarodowy Komitet Techniczny Prewencji i Zwalczania Pożarów), prośbę do wszystkich krajów zrzeszonych w tej organizacji o udzielanie pomocy strażakom w Ukrainie. Na początku kwietnia, przy poparciu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP, Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych została przyjęta do CTIF, co zapewni jej szerokie międzynarodowe wsparcie strażackich organizacji.

„Jednostki Służby Państwowej wykonują zadania w niezwykle trudnych warunkach rosyjskiej agresji. (…) Widzicie w mediach, że nie ma żadnego ustawodawstwa, żadnych ustaw, żadnych zasad dotyczących rosyjskiej agresji. Nie działają również wymogi Konwencji Genewskiej, które chronią służby ratownicze podczas wykonywania zadań w warunkach bojowych” – mówił w filmie nakręconym dla CTIF szef Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy generał Siergiej Kruk. Według ówczesnych danych przekazanych przez władze ukraińskie, w trakcie działań ratowniczych zginęło 26 ratowników, sześciu zostało pojmanych przez wroga, a ponad 50 zostało rannych.

W czwartek 14 kwietnia odbyła się kolejna wideo-konferencja kierownictwa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych oraz przedstawicieli Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP tworzących, powołany w drugim dniu wojny, zespół ds. pomocy Ukrainie. Generał Siergiej Kruk podziękował stronie polskiej za dotychczasową pomoc. Szczególne słowa uznania skierował do prezesa ZG ZOSP RP Waldemara Pawlaka, wiceprezesa gen. brygadiera w st. spocz. Wiesława Leśniakiewicza oraz członka Prezydium ZG nadbryg. w st. spocz. Marka Kowalskiego.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Litowo-jonowe pociski

Ogień trawił halę magazynową, w której znajdowało się 1600 europalet z 40 tysiącami zużytych baterii litowo-jonowych stosowanych w samochodach hybrydowych i elektrycznych. Pod wpływem wysokiej temperatury baterie eksplodowały i jak pociski leciały w powietrze, po czym spadały na sąsiednie obiekty. Walka z pożarem trwała nieprzerwanie 88 godzin.

W 2017 roku na piętrowym parkingu w Hanowerze doszło do pożaru. Okazało się, że przyczyną zdarzenia była awaria akumulatora w elektrycznym rowerze. Rok później na skutek eksplozji ładowarki do akumulatorów w Hamburgu zginął człowiek. Natomiast 31 stycznia 2018 roku w rosyjskim samolocie zapaliła się bateria w telefonie, co spowodowało pożar fotela i silne zadymienie. Na szczęście samolot akurat lądował.

Wszystkie te zdarzenia miały wspólny mianownik. Jest nim bateria litowo-jonowa. Podobnych doniesień o pożarach spowodowanych wybuchami takich baterii było w ostatnich latach całkiem sporo. W 2016 roku Federalny Urząd Lotnictwa Cywilnego USA poinformował o 31 tego rodzaju przypadkach, a rok później zgłosił ich 46.

Oczywiście pożary tego rodzaju występowały także wcześniej, bo przecież takie baterie są na rynku od lat. Natomiast w Polsce szczególnie głośno zrobiło się po specyficznym pożarze, który objął tysiące baterii litowo-jonowych. Do tego zdarzenia doszło w jednym z wielkich magazynów w Ciechowie (pow. średzki). Pożar wybuchł 21 lutego 2022 roku o godzinie 3 nad ranem, niespełna kwadrans później na miejscu były pierwsze strażackie zastępy. Najpierw jednak strażacy ujrzeli palącą się hałdę opon. Znajdowała się przed zakładem wulkanizacyjnym i zarazem w bliskim sąsiedztwie budynku mieszkalnego oraz hali magazynowej, również objętej pożarem. Ponad palącymi się oponami rozpościerała się ogromna chmura czarnego dymu.

Już w pierwszej fazie akcji podano prądy piany ciężkiej, zarówno na palące się składowisko opon, jak i na baterie. Jednocześnie kierujący działaniami zalecił wykonanie trzech punktów czerpania wody z wykorzystaniem hydrantów. Równocześnie na miejsce akcji dojeżdżały zadysponowane siły i środki ratownicze.

Mobilizacja była ogromna i adekwatna do tego szczególnego zagrożenia. W działaniach wzięło udział ogółem 192 strażaków, w tym 87 druhów OSP. Między innymi dysponowano sukcesywnie w systemie rotacyjnym strażaków ochotników z OSP: Bukówek, Lusina, Ujazd Górny, Kostomłoty, Brodno, Ujazd Dolny, Pichorowice, Cesarzowice, Głoska, Osiek, Miękinia, Lutynia i Prochowice.

Walka z tym pożarem trwała nieprzerwanie ponad 88 godzin i można powiedzieć, że zważywszy na skalę zagrożenia, zakończyła się szczęśliwie. Nikt nie zginął ani nie doznał poważnych obrażeń, choć wybuchające baterie były naprawdę niebezpieczne. Trujące związki palących się opon i baterii stanowiły poważne zagrożenie dla ludzi i środowiska. Podejmowane działania ochronne zabezpieczały jednak ratowników, a sprawnie prowadzona akcja i wiejący silny wiatr złagodziły skutki zanieczyszczeń środowiska.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Na krawędzi

36 lat temu w czarnobylskiej elektrowni atomowej w Ukrainie doszło do wypadku, który przeszedł do historii jako jedna z największych katastrof przemysłowych XX wieku i memento dla świata.

Nikt nie przypuszczał, że rocznica katastrofy czarnobylskiej posłuży do formułowania analogii z dniem dzisiejszym. Niestety, napaść Rosji na Ukrainę i charakter prowadzonych działań wojennych każą odwołać się do doświadczenia Czarnobyla. Oto bowiem równo w 36. rocznicę tej największej w XX wieku katastrofy przemysłowej nastąpił atak wojsk rosyjskich na Czarnobyl.

Przypomnijmy, że jeszcze kilka godzin po katastrofie, która wydarzyła się w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku, kierownictwo elektrowni meldowało do Moskwy, że właściwie nic takiego się nie stało. Reaktor jest nienaruszony, a destrukcji uległ tylko system chłodzenia. Otrzymali więc polecenie, aby chłodzić wodą reaktor w sposób ciągły. Tymczasem reaktor już nie istniał, a uwolniona radioaktywna magma, w zetknięciu z wodą w zamkniętym pomieszczeniu, stanowiła zagrożenie wybuchem termonuklearnym.

Jednak mimo całego tragizmu powstałej sytuacji, władze ZSRR przez kolejne dni ukrywały przed światem informacje o katastrofie. I kto wie, czy na Kremlu nie planowano w ogóle „ukręcić łeb sprawie”. Wszystko jednak wydało się dzięki Szwedom. Rozpowszechnili na cały świat informacje o podejrzeniu poważnej awarii atomowej w ZSRR. Pojawiły się kolejne potwierdzenia ośrodków badawczych na świecie o wzroście promieniowania. Sprawa się wydała. Sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego oraz przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR Michaił Gorbaczow publicznie przyznał, że nastąpiła awaria w elektrowni i że nie jest to lokalny incydent, lecz katastrofa jądrowa. 30 lat później, w kolejną rocznicę wybuchu, Gorbaczow powiedział, że katastrofa w Czarnobylu „przyczyniła się do rozpadu Związku Radzieckiego bardziej niż rozpoczęta przeze mnie pieriestrojka”.

Jako pierwsi do akcji ratowniczej w elektrowni przystąpiły zastępy zakładowej straży pożarnej. Mimo że chronili elektrownię atomową, mieli tylko standardowe wyposażenie. Nie posiadali odpowiednich ubrań ochronnych, aparatów ochrony układu oddechowego, ale także odpowiednich butów czy rękawic. Wkrótce na miejsce zdarzenia dojechały także strażackie jednostki z Czarnobyla i nad ranem z Kijowa.

Wprawdzie ratownicy straży zakładowej, którzy na co dzień ochraniali całą elektrownię pod względem zagrożenia pożarowego, doskonale znali cały obiekt, ale i tak zostali zaskoczeni powstałą sytuacją. Ponieważ kierownictwo zakładu postanowiło utajnić fakt, że rozerwany został reaktor, strażacy także takiej informacji nie otrzymali.

Jeszcze niedawno nikt nie przypuszczał, że rocznica katastrofy czarnobylskiej posłuży do formułowania analogii z dniem dzisiejszym. Niestety, napaść Rosji na Ukrainę i charakter prowadzonych działań wojennych każą odwołać się do doświadczenia Czarnobyla. Oto bowiem równo w 36. rocznicę tej największej w XX wieku katastrofy przemysłowej nastąpił atak wojsk rosyjskich na Czarnobyl.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Strażacy proszą RPO o interwencję

Wprowadzona pod koniec roku w ekspresowym tempie Ustawa o Ochotniczych Strażach Pożarnych wzbudza wiele kontrowersji. Prezes Oddziału Powiatowego ZOSP RP w Krasnymstawie, nie godząc się z jej zapisami, postanowił poprosić o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich. Poniżej publikujemy list, jaki z datą 2 marca 2022 roku wystosował
do dra hab. Marcina Wiącka, a także do wiadomości naszej redakcji.

„Zwracam się z prośbą o podjęcie działań w związku z Ustawą o Ochotniczych Strażach Pożarnych z dnia 17 grudnia 2021 r. (Dz.U. z 2021 r. poz. 2490) art. 16, dotyczącej świadczeń ratowniczych z tytułu wysługi lat w OSP.

Powyższa ustawa jest wg nas strażaków, członków OSP, bublem prawnym, który różnicuje i dzieli strażaków, ogromną część naszego społeczeństwa żyjącą dotychczas w zgodzie, wzajemnym szacunku i braterstwie. Jest sformułowana tak, że uniemożliwia wręcz jej stosowanie i niejako zmusza do (nieświadomego) poświadczenia nieprawdy, grożąc odpowiedzialnością karną wobec poświadczającego.

Służba w drużynach OSP nie polega jedynie na akcjach ratowniczych. Druhowie często własnymi siłami budowali remizy, garaże, gromadzili wyposażenie ratownicze, organizując na ten cel zbiórki, imprezy i różne inne przedsięwzięcia, by zgromadzić fundusze.

Szkolili i szkolą młodzież w młodzieżowych drużynach pożarniczych, zajmują się naprawą i konserwacją sprzętu, tworzyli strażackie orkiestry dęte, uświetniając lokalne uroczystości i nie tylko, utrwalali historię swoich drużyn, prowadząc kroniki. Wykonywali wiele różnych prac, bez których nie mogłaby być prowadzona ich główna działalność – niesienie pomocy ludziom w potrzebie. Niejednokrotnie ludzkie łzy o to proszą.

Nie ma też zgody strażaków OSP na dzielenie ich na tych, którym się należy, i na tych, którym się nie należy.

Dlatego w imieniu strażaków zwracam się do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o interwencję w tej sprawie”.

Prezes Zarządu Oddziału Powiatowego
ZOSP RP w Krasnymstawie
Kazimierz Mielnicki

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

System ratujący życie. Przyłącz się

Twoja OSP nie musi posiadać pojazdu ratowniczo-gaśniczego, zestawów do ratownictwa technicznego oraz pilarek i motopomp, żeby podejmować działania i ratować ludzkie życie.

Sprawdzony na świecie system First Responder pokazuje, że także umiejętność niesienia pierwszej pomocy przez ratownika wyposażonego w odpowiednią apteczkę jest bezcenna! Projekt realizowany przez Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP wzmocni system ratowniczy w Polsce i znacząco zwiększy przeżywalność w przypadkach NZK. Przygotowują się do tego kolejne OSP.

Projekt First Responder – Pierwszy Ratownik realizowany przez Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP wychodzi naprzeciw współczesnym potrzebom i zaleceniom Europejskiej Rady Resuscytacji. W polskich realiach zakłada też całkowitą zmianę sposobu myślenia o ochotniczych strażach pożarnych jako jednostkach, które muszą posiadać specjalistyczny ciężki sprzęt, przede wszystkim samochody pożarnicze, by wyjeżdżać do akcji całymi zastępami. Program Pierwszy Ratownik sprawi, że ważnym wzmocnieniem systemu bezpieczeństwa w Polsce będą OSP, które niekoniecznie posiadają pojazdy stricte pożarnicze czy specjalistyczny sprzęt, w jaki musi być wyposażona straż, by mogła być dysponowana do działań w obecnym rozumieniu. W tym przypadku najważniejsi będą ludzie tworzący gęstą sieć dobrze przygotowanych first responderów,

Program Pierwszy Ratownik cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród ochotniczych straży pożarnych w całej Polsce, czego dowodem są liczne zapytania strażaków ochotników i przygotowania, jakie czynią OSP, żeby być gotowymi do włączenia się do programu. Jednym z kolejnych takich przykładów jest Ochotnicza Straż Pożarna Łaz z siedzibą w Zaborze w województwie lubuskim (gm. Zabór, pow. zielonogórski) działająca blisko granicy z Niemcami. To najmłodsza jednostka w województwie, która zawiązała się w lipcu 2021 roku. – Od kilku lat mówiło się o potrzebie powołania jeszcze jednej OSP w naszej gminie i znalazła się grupka osób, która postanowiła to zrobić – mówi Arkadiusz Mieczyński, członek Komisji Rewizyjnej w OSP Łaz, na co dzień urzędnik, z zawodu ratownik medyczny.

W Zaborze działa Ochotnicza Straż Pożarna, z której wyszła grupa ludzi, by utworzyć drugą jednostkę w gminie. Powstała ona w miejscowości Łaz, której sołtys Piotr Sienkiewicz udostępnia druhom wiejską świetlicę. Pomysł okazał się trafiony. Znaczna grupa osób, które do tej pory nie były członkami OSP, chętnie wstąpiła do nowej straży. – Potrzeba utworzenia jeszcze jednej OSP w naszej gminie pojawiała się już wcześniej w rozmowach, a nawet dokumentach strategicznych Państwowej Straży Pożarnej, ze względu na to, że jesteśmy oddaleni od najbliższej JRG PSP o 15 km, a mamy wysoki stopień zalesienia. Dojazd do najdalej położonych miejscowości naszej gminy zajmuje zastępom PSP 20‒25 minut. Dlatego utworzenie drugiej jednostki zostało dobrze przyjęte w Państwowej Straży Pożarnej, Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP i przez władze samorządowe – wyjaśnia Arkadiusz Mieczyński.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Najmłodsi na starcie

Zawody dla najmłodszych strażaków zawsze budzą emocje, chyba najbardziej u dorosłych. Miło patrzeć, jak dzieciaki mają dobrą zabawę i jednocześnie uczą się pożytecznych rzeczy. Halowe zawody w Zakrzowie pobudziły też małych zawodników, bo mieli mierzone czasy, punkty karne i rywalizowali na serio, tak jak starsi strażacy.

Już po raz trzeci nasze struktury w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim zorganizowały Halowe Zawody Drużyn Dziecięcych. Było to jedno z marzeń śp. prezesa ZOP ZOSP RP w Kędzierzynie-Koźlu Zygmunta Steuera, którego zabrał COVID-19. Pierwsza i druga edycja odbyły się przed wybuchem pandemii, później była przerwa i w tym roku powrócono do pomysłu, między innymi w imię pamięci o zmarłym prezesie. Był bardzo zaangażowanym i cenionym działaczem Związku OSP RP. O ile pierwsze zawody ograniczały się do drużyn z powiatu, o tyle kolejne edycje miały już charakter ogólnopolski, a nawet międzynarodowy. Głównym trofeum jest puchar przechodni marszałka województwa opolskiego.

Organizowaniu tego typu rozgrywek sprzyja lokalna infrastruktura. W Zakrzowie (gm. Polska Cerekiew) jest Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji, który ma status Ośrodka Przygotowań Olimpijskich, głównie sportów jeździeckich.

Takie zawody mogą odbywać się w Zakrzowie, bo ośrodek olimpijski posiada ogromną salę konferencyjną. Jest to jedno z największych tego typu pomieszczeń w województwie opolskim. Powierzchnia 1200 m² pomieści ok. 1000 osób, nie ma na sali kolumn, które by przeszkadzały.

III Halowe Zawody Drużyn Dziecięcych odbyły się 26 lutego 2022 roku. Na starcie stanęły 24 drużyny z 8 województw i reprezentanci Czech, łącznie 216 zawodników. Organizatorzy, czyli druhowie z OSP Polska Cerekiew i Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP RP w Kędzierzynie-Koźlu, przygotowali dla maluchów konkurencje pożarnicze: rozwinięcie bojowe węży strażackich, sztafetę w łączeniu węży, łańcuch wodny polegający na przerzucaniu wiadrami piłek do kolejnych skrzynek, który ma odwzorować dawną metodę gaszenia pożarów, oraz konkurencje uzupełniające: tor przeszkód z jajkiem na łyżce, skręcanie śrubek i dopasowanie do nich odpowiednich nakrętek oraz bieg na trzech nogach,

Zwyciężyły „Czerwone Strzały” – drużyna dziecięca przy OSP Parzniewice (woj. łódzkie) i w ten sposób obroniła puchar przechodni, który zdobyła w 2020 roku. Drugie miejsce wywalczyły dzieci z DDP OSP Roszków (woj. śląskie), a trzecie drużyna z OSP Naczęsławice (woj. opolskie).

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Wiatr w żagle

Przeglądając popularny serwis społecznościowy, przypadkiem natknąłem się na wzmiankę o wyniku konkursu „Najlepsi z Najlepszych” na wzorową Młodzieżową Drużynę Pożarniczą i jej Opiekuna.

Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy nie ujrzałem w niej nazwy naszej drużyny. Nie dostaliśmy nawet wyróżnienia. Zdecydowałem, że poprowadzę drużynę do zwycięstwa w kolejnej edycji. I wiecie co? Udało się! Warto pracować, starać się i dążyć do celu. Zachęcam do tego inne drużyny, uwierzcie w siebie!

„Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza OSP Wieliszew (pow. legionowski, woj. mazowieckie) to najbardziej aktywna i wyróżniająca się MDP w 2021 roku, której praca przyczynia się do popularyzowania ochrony przeciwpożarowej i zasad bezpieczeństwa, tradycji ruchu strażackiego, promowania idei wspólnej pracy na różnych płaszczyznach. Serdecznie gratulujemy!” – czytamy na stronie internetowej Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej w komunikacie podsumowującym konkurs na najlepszą drużynę MDP 2021 roku.

Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza w Wieliszewie powstała pod koniec 2016 roku. To wtedy na moje barki spadł „obowiązek” utworzenia drużyny z polecenia ówczesnego śp. naczelnika OSP Roberta Boryszewskiego – dziś naszego patrona.

Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza w Wieliszewie powstała pod koniec 2016 roku. To wtedy na moje barki spadł „obowiązek” utworzenia drużyny z polecenia ówczesnego śp. naczelnika OSP Roberta Boryszewskiego – dziś naszego patrona.

Pierwszy raz w konkursie na najlepszą drużynę MDP wzięliśmy udział w 2021 roku. Zapoznałem się z obowiązującym regulaminem i formularzem zgłoszeniowym. Stopniowo, uzupełniając niezbędne dokumenty, zrozumiałem, że utrwalanie wszystkich podjętych działań i inicjatyw na bieżąco jest kluczowe i niezbędne. Relacje na portalach społecznościowych, stronach internetowych, wzmianki w lokalnych gazetach, forach i innych tego typu wiadomościach. Od tej pory aparat fotograficzny, również ten w telefonie, stał się moim atrybutem. Utrwalałem wszystko, co się dało, wolontariat, szkolenia, samorządność drużyny, współpracę z innymi itp. Jednak wciąż brakowało paru istotnych w punktacji końcowej inicjatyw. Między innymi nie posiadaliśmy proporca MDP, nie prowadziliśmy kroniki oraz nie opiekowaliśmy się grobem strażaka. Nadzieje na wygraną były ogromne, zrealizowaliśmy większość z regulaminowych punktów – pozostało złożyć teczkę z opracowanymi materiałami i czekać na werdykt jury. Przez ponad tydzień codziennie zaglądałem na stronę internetową ZOSP RP. Werdyktu wciąż nie było, a czas jakby zwolnił. W końcu, przeglądając popularny serwis społecznościowy, przypadkiem natknąłem się na wzmiankę o wyniku konkursu. Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy nie ujrzałem tam nazwy naszej drużyny… Nie dostaliśmy nawet wyróżnienia. Pierwsze skojarzenie: odpuścić i w kolejnym roku nie startować. Jednak po dłuższej refleksji zdecydowałem podwoić wysiłki i poprowadzić drużynę do zwycięstwa w kolejnej edycji. Był to początek wiosny, także do końca roku zostało kilka miesięcy, by udowodnić, że to nam należy się tytuł najlepszej drużyny MDP. Przyjemnym, nieoczekiwanym i motywującym zdarzeniem był telefon od wiceprezes Zarządu Głównego druhny Teresy Tiszbierek. W rozmowie usłyszałem ciepłe słowa na temat naszej działalności, że zostaliśmy dostrzeżeni i „oby tak dalej”. Byliśmy pozytywnym zaskoczeniem XII edycji konkursu, jednak zaszczytny tytuł trafił do innej wzorowej drużyny.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”

Szkoła życia

O tym, jak członkostwo w drużynie modeluje postawę życiową, o trudnościach związanych ze zmieniającym się wciąż składem i o pracy z młodzieżą, która się pogubiła, opowiada opiekunka MDP w Radzionkowie Natalia Zgajewska-Sokoła.

Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza w Radzionkowie (miasto i gmina miejska w pow. tarnogórskim) funkcjonuje od kwietnia 2020 roku. Jest nietypowa, powstała w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym, w którym jestem wychowawcą. Składa się wyłącznie z dziewcząt, bo taki jest charakter naszej placówki. Impulsem do jej założenia były obostrzenia związane z pandemią i zakazem opuszczania ośrodka. Aby zapewnić naszym wychowankom trochę rozrywki i ruchu, wspólnie z Arturem Kokotem, który również jest związany z naszą placówką, zaproponowaliśmy dziewczynom „pobawienie” się w strażaczki. Na początek opowiedzieliśmy, czym w ogóle jest ochotnicza straż pożarna. Większość naszych wychowanek pochodzi z miast, a tam mało kto zdaje sobie sprawę, czym jest wolontariat pożarniczy, są też dziewczęta z terenów wiejskich, gdzie ta świadomość jest większa. Mieliśmy też członkinię prawdziwej MDP, ale opuściła naszą placówkę.

Nasz ośrodek też jest nietypowy ze względu na sposób pracy. Przebywa w nim tzw. trudna młodzież w wieku 13‒18 lat, dziewczęta po różnych przejściach, mające na koncie rozmaite przestępstwa, ucieczki z domów, szkolne absencje. Głównym elementem resocjalizacyjnym jest odpowiedzialność za siebie i „siostry” z ośrodka. Dziewczyny prowadzą własne gospodarstwa domowe, tzn. same sobie gotują (realizują obowiązek szkolny w zasadniczej szkole branżowej I stopnia o profilu kucharz), robią zakupy, z których muszą się z nami rozliczyć, sprzątają swoje pokoje itd. Oprócz tego mają mnóstwo zajęć pozaszkolnych, które wypełniają im czas, jaki zostaje po nauce w szkole i odrobieniu lekcji. Realizują różne projekty, uczestniczą w kołach zainteresowań – myślę, że ciężko sobie wyobrazić taki tryb życia w wieku między 13. a 18. rokiem życia, a nasze podopieczne to potrafią. Mało tego, radzą sobie z tym dużo lepiej, niż można się tego spodziewać. Takie też jest nasze zadanie – pomoc i prowadzenie wychowanek w taki sposób, aby funkcjonowały w sposób zgodny z wszelkimi normami, były świadome i odpowiedzialne za własne życie, a ich hierarchia wartości była społecznie akceptowalna.

Cały artykuł w papierowym wydaniu majowego „Strażaka”